FILM ZDOBYWCY OSCARA, REŻYSERA I ANIMATORA GLENA KEANE’A

Wasze rakiety
lądują na muralach!

Zakończyliśmy już zbieranie zgłoszeń. Dziękujemy wszystkim, którzy wysłali do nas rysunki swoich wymarzonych rakiet!

Poniżej możecie obejrzeć Galerię Zwycięskich Rakiet, a już wkrótce zobaczycie tu także gotowe murale stworzone przy Waszej pomocy!

Eksperci od marzeń. Jak skutecznie wspierać dziecięce talenty - rozmowa z pedagogiem

15.10.2020

Dziecięce marzenia - czy warto traktować je poważnie? Co mają wspólnego z rozwojem talentów i uczeniem się? Jak wspierać dzieci, by mogły rozwinąć skrzydła? Glen Keane, legendarny animator, który stoi za takimi niezapomnianymi hitami, jak “Pocahontas”, “Piękna i bestia”, “Mała syrenka” czy “Zaplątani” wyreżyserował dla Netflixa bajkę, która wzruszy całą rodzinę - a przy okazji jest świetnym pretekstem do rozmowy o spełnianiu marzeń. “Wyprawa na księżyc”, bo o niej mowa, pokazuje, że przy mądrym wsparciu dorosłych dzieci są w stanie osiągnąć bardzo wiele - i to zanim dorosną. O tym, jak wspierać je mądrze rozmawiamy z Katarzyną Mitschke, pedagogiem, ekspertką od edukacji alternatywnej, autorką książki “Kiedy szkoła jest problemem”.

Eksperci od marzeń. Jak skutecznie wspierać dziecięce talenty - rozmowa z pedagogiem

Dzieci są specjalistami od marzeń i fantazji. Rodzice reagują na nie różnie: czasem z rozczuleniem, czasem z roztargnieniem, czasem z napięciem… Jak traktować dziecięce marzenia?

Podoba mi się sformułowanie, że dzieci są specjalistami od marzeń i fantazji. To prawda. Mamy czasami skłonność do tego, żeby ten ich talent traktować z przymrużeniem oka, jako coś niepoważnego - bo jeszcze się dziecku zmieni, bo to nierealistyczne, bo to tylko zabawa… Tymczasem dziecięca umiejętność fantazjowania i snucia marzeń jest szalenie ważna dla rozwoju. Pozwala oswoić rzeczywistość, pokazuje, co jest dla dziecka inspirujące i ciekawe, pozwala “na sucho”, w wyobraźni przeżywać różne przygody i scenariusze zdarzeń bez zderzenia się z ograniczeniami świata wewnętrznego. Wyobraźnia jest do życia szalenie potrzebna, a marzenia są sposobem na to, by ją rozwijać i odkrywać, jak chcemy być obecni w świecie. Niestety, ogromna większość dzisiejszych dorosłych nie dostała w dzieciństwie mądrego wsparcia w podążaniu za marzeniami - dlatego wydaje nam się, że nie są one takie ważne, skoro w pewnym sensie odchodzą w zapomnienie wraz z dorastaniem. To wielka strata. Warto zobaczyć, co się stanie, kiedy dziecięce marzenia potraktujemy poważnie.

A co to znaczy w praktyce? Co robić, kiedy chcemy poważnie potraktować dziecięce marzenia?

To doskonałe pytanie. Niektórym może się wydawać, że najlepszym wsparciem będzie zapewnienie dziecku takiej edukacji, która pozwoli mu zrealizować marzenie. Tymczasem nie każdy 5-latek, który godzinami bawi się w lekarza czy strażaka, zostanie nim w przyszłości! Te fantazje i marzenia to forma eksperymentu. Ma więc sens zaangażowanie się w dziecięcą zabawę, zaciekawienie się nią, uważne słuchanie dziecka, ale już natychmiastowe zapisywanie go na zajęcia dodatkowe ukierunkowujące jego rozwój w tę stronę - niekoniecznie! Poważne traktowanie dziecięcych marzeń to cierpliwe, uważne słuchanie, kiedy dziecko o nich opowiada, unikanie lekceważących sformułowań, zapewnienie dziecku ciepłego, bezpiecznego domu, w którym może się bawić, eksperymentować, tworzyć - tak, jak ono samo tego pragnie.

Czy to wystarczy, żeby wesprzeć dziecko w realizacji marzeń?

Te marzenia, które dziecko zapragnie zrealizować w swoim życiu, wykrystalizują się zapewne nieco później, w wieku nastoletnim lub wczesnej dorosłości. Dobrze, jeśli będzie miało wówczas nasze praktyczne wsparcie: materialne, kiedy zechce pójść na studia lub wyruszyć w podróż, emocjonalne, kiedy będzie się mierzyło z niepowodzeniami lub wątpiło w siebie. Jednak to wcześniejsze działania rodziców, takie, które możemy podjąć już od pierwszych dni dziecka, tworzą fundament pod przyszłość dziecka. Po pierwsze, aby dziecko mogło się rozwijać, potrzebuje czuć się bezpiecznie - i chodzi tu zarówno o bezpieczeństwo fizyczne, jak i emocjonalne, czyli głębokie doświadczenie, że taki, jaki jestem, mogę liczyć na wsparcie i miłość ze strony najbliższych. Bezpieczeństwo emocjonalne, które daje nam silne korzenie - a dla spełniania marzeń są one równie potrzebne, jak rozwijanie skrzydeł - to poczucie, że nie muszę nic robić, żeby zasłużyć na miłość. Taki, jaki jestem, jestem wystarczająco dobry, i nic, co zrobię, nie pozbawia mnie tej podstawowej ludzkiej godności. Nic, co zrobię, nie sprawi, że stracę miłość i akceptację swoich rodziców.

Co jeszcze składa się na ten mocny fundament?

Od sposobu, w jaki dorośli wchodzą w interakcję z dzieckiem, zależy wiele jego przekonań, które później mają ogromny wpływ na jego decyzje. Przykładem podcinającego skrzydła przekonania, które wiele dzieci wynosi z domu lub ze szkoły jest przekonanie, że błąd, pomyłka to coś złego, coś czego należy unikać. Z takim nastawieniem szalenie trudno coś osiągnąć - nieudane próby są przecież niezbędnym etapem uczenia się lub tworzenia czegoś. Po internecie krąży anegdota o Edisonie, który miał ponoć powiedzieć: “nie odniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10 tys. sposobów, które nie działają”. Żarówka, która zrewolucjonizowała życie ludzkości, powstała po wielu, wielu próbach. Strach przed porażką mógłby Edisona powstrzymać przed kolejnymi podejściami. Na szczęście jednak jego pasja i motywacja do uskutecznienia swojego pomysłu były silniejsze. Edison miał przekonanie, które okazało się dla niego znacznie bardziej wspierające! Nieudana próba to nie porażka, a ważny krok.

Jak możemy uczyć dzieci takiego podejścia?

Przede wszystkim warto uczciwie spojrzeć na samego siebie - jaki jest mój stosunek do nieudanych prób? Jakie są moje przekonania na temat porażki i sukcesu? Dzieci uczą się głównie przez obserwację i naśladownictwo, jeśli więc jedno mówimy, a drugie robimy - one podążą za przykładem, a nie słowami. Oprócz zmiany swojej własnej postawy ważne są słowa, jakie kierujemy do dzieci. Unikajmy krytyki i oceniania. Kiedy dziecko skarży się, że coś mu nie wyszło, z czułością zapytajmy, jak się czuje i czy możemy mu jakoś pomóc. Skierujmy jego uwagę na to, co robi, a nie na odległy wymarzony efekt, który w chwili kiedy coś dziecku nie wychodzi może się wydawać za duży i za trudny. Zamiast oceniających komentarzy dajmy informację zwrotną - powiedzmy, co widzimy, a nie to, co myślimy. Pozwólmy dziecku myśleć samodzielnie. Dajmy wędkę zamiast ryby. Jeśli dziecku jest bardzo trudno z porażką, z pomocą może przyjść właśnie świat wyobraźni i fantazji: odegrajmy scenkę z udziałem pluszaków, w której jeden z bohaterów mierzy się z niepowodzeniem, a inni udzielają mu wsparcia i dodają wiary w siebie. Wybierzmy książeczkę dla dzieci, która podejmuje ten temat, lub rodzinnie obejrzyjmy bajkę, która pokazuje inspirujący przykład, jak “Wyprawa na Księżyc”, która już wkrótce będzie dostępna na Netflixie. Miałam okazję ją obejrzeć - i wzruszyło mnie to, jak uczciwie pokazano w niej ilu prób i wytrwałości wymaga czasem osiągnięcie celu. A ten jest niemały, bo bohaterka bajki, Fei Fei, postanawia… polecieć na Księżyc. W tym celu buduje rakietę, a wcześniej - poświęca mnóstwo czasu i energii na to, by zdobyć potrzebną do tego wiedzę. Bajka fajnie pokazuje również, że fantazje i wyobrażenia są równie ważne i potrzebne w rozwoju, jak rzetelne zdobywanie wiedzy i wytrwała praca. No i oczywiście podkreśla wartość wspólnoty, wsparcia, przyjaźni - oraz tego, jak wielkie znaczenie mają bliscy na nieraz wyboistej drodze do spełniania marzeń i osiągania celów. Wspólne oglądanie bajki to cudowna okazja do rozmowy na poruszane w niej tematy i piękne doświadczenie arteterapeutyczne.


Czy to nie jest trochę idealistyczne? Wsparcie emocjonalne jest ważne, ale wszyscy wiemy, że do spełnienia marzeń czasami potrzebna jest po prostu ciężka praca. Czy nie trzeba dziecka do tego przyzwyczaić?

Przekonanie, że dziecko musi się nauczyć ciężko pracować to ciekawy przykład wielkiego nieporozumienia. To przekonanie opiera się bowiem na założeniu, że dzieci (ani dorośli) sami z siebie nie chcą, nie lubią ciężko pracować. To nieprawda! Wystarczy spojrzeć na dziecko, które uczy się np. jeździć na hulajnodze. Potrafi spędzić w ten sposób długie godziny, i podnieść się z ziemi (dosłownie) po wielu upadkach. Ponieważ jednak robi to z zapałem i z własnej woli, nazywamy to zabawą i nie dostrzegamy, ile pracy, determinacji i wysiłku dziecko wkłada w zdobycie tej umiejętności. W podobny sposób można spojrzeć na dorosłych, którzy często mają o sobie przekonanie, że są leniwi, ale nie widzą, jak z przyjemnością podejmują duży wysiłek, np. chodząc po górach lub troszcząc się o dom i relacje rodzinne. Kiedy mamy prawdziwą motywację, potrafimy ciężko pracować niezależnie od tego, czy ktoś nas do tego “przyzwyczaił”.

To bardzo ciekawa perspektywa. A jak w takim razie wspierać motywację dziecka?

Najsilniejsza motywacja to ta wewnętrzna, która wynika z naszych potrzeb i marzeń właśnie. Dlatego wspomniane wcześniej traktowanie dziecięcych marzeń poważnie to już duży krok. Warto pogłębić swoją wiedzę o tym, jak działają kary i nagrody - wiele ciekawych badań pokazuje, że choć są skuteczne na krótką metę, na dłuższą wyraźnie osłabiają motywację. Mają też tę słabość, że motywacja warunkowana karami i nagrodami znika, kiedy znika kara i nagroda. A nam chodzi przecież o to, żeby dzieci nauczyły się same kierować swoim zachowaniem, niezależnie od obecności przysłowiowego kija i marchewki. Wspierające jest też dawanie dziecku przestrzeni na to, żeby bez przerywania mogło (kiedy to możliwe) zajmować się tym, co samo wybrało, jak również decydować o tym, jakie aktywności i kiedy podejmuje. Ważne jest, by dziecko miało przekonanie, że to, czego chce, jest ważne. Zdecydowanie za wiele świetnych pomysłów i ciekawych wizji upadło na starcie tylko dlatego, że ktoś uznał je za mrzonki lub zbyt mało ważne, by poświęcić im czas i energię.

Osoby, które podążają za swoimi marzeniami i rozwijają swoje talenty są pod bardzo wieloma względami jak dzieci, które się bawią. Zabawa i efektywna praca mają jeszcze jedną cechę wspólną - a mianowicie stan “flow”, czyli pełnego oddania się temu, co robimy. To stan wysokiej koncentracji, kiedy czas zdaje się znikać, a nasze siły twórcze są w rozkwicie. Pozwalając dzieciom się bawić wspieramy je w tym, by tego stanu doświadczały jak najczęściej, a w przyszłości - odnajdywały go w pracy i rozwijaniu swoich talentów i zainteresowań.

A czy warto dzieci zachęcać do angażowania się w organizowane przez innych aktywności, które uznajemy za wartościowe?

Nie wiem, czy zachęcać, ale na pewno - proponować! Jest wokół nas mnóstwo ciekawych inicjatyw dla dzieci - zorganizowanych aktywności, konkursów, warsztatów… Włączenie się w działanie, w którym biorą również udział inne dzieci, ma tę wartość dodaną, że daje dziecku poczucie wspólnoty oraz punkt odniesienia i pokazuje, że jego twórczość i praca są ważne i mogą coś wnieść również w życie innych.

Dziękuję za rozmowę!

 

Trwa ładowanie muralu...